Dziś wracamy do domku... cieszę się bo stęskniłam się za moimi zabawkami i przedszkolem. Na lotnisko zawiózł nas dziadku Marian. Były tam huśtawki i stolik i domek do zabawy. W samolocie podczas lądowania zasnęłam i mama położyła mnie na ławce na lotnisku, gdzie było mi bardzo wygodnie. W Gardermoen padał deszcz więc mama pożyczyła mi kurtkę. A po drodze do Oslo trafiliśmy na wielką ulewę. Bałam się troszkę, ale na szczęście szybko minęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz